Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
„Ogniem i mieczem” do dziś uważana jest za jedną z najbardziej poczytnych i lubianych powieści w historii polskiej literatury. Z drugiej strony utwór ten od samego momentu opublikowania jest krytykowany przez badaczy polskiej przeszłości. Historycy zarzucają Sienkiewiczowi, że umyślnie manipulował faktami, co uważali za niedopuszczalne. Pisarz bronił się wówczas, iż jako artyście przysługuje mu pełna wolność tworzenia. Nie sposób nie zgodzić się z Sienkiewiczem, ale po zapoznaniu się z treścią „Ogniem i mieczem” można zrozumieć pretensję historyków. Otóż dzieło to porywa czytelnika od pierwszych stron, żeby przenieść go w świat XVII-wiecznej Polski i czyni to tak przekonująco, że odbiorca nabiera całkowitej pewności, że jest świadkiem autentycznych wydarzeń.

Henryk Sienkiewicz nigdy nie upierał się przy tym, że „Ogniem i mieczem” to powieść rzetelnie oddająca realia historyczne. Zupełnie nie o to mu chodziło! Dla niego liczyło się napisanie dzieła, które przemówi do Polaków, natchnie ich optymizmem, pokrzepi ich serca. Zniewolony naród, który po kolejnych klęskach powstań niepodległościowych, miał już dość pozytywistycznych haseł, które nie dawały żadnych rezultatów. Sienkiewicz doskonale wyczuł nastrój społeczny i dał ludziom to, czego potrzebowali. Zamiast opisywać kolejne porażki i krytykować ludzi za nie odpowiedzialnych, postanowił przenieść swoich czytelników w czasy, kiedy Rzeczypospolita była europejską potęgą. Tworząc szereg postaci, głównie rycerzy, dał całym pokoleniom Polaków prawdziwych bohaterów, z którymi mogli się identyfikować i naśladować ich w życiu codziennym.

Powieść, która z początku miała być romansem stepowym poświęconym klasycznemu trójkątowi miłosnemu, z czasem zaczęła przeradzać się w prawdziwą epopeje. Stało się tak za sprawą niecodziennego procesu powstawania dzieła. Sienkiewicz rozpoczął publikowanie fragmentów powieści, która początkowo miała nosić tytuł „Wilcze gniazdo”, na łamach warszawskiego dziennika „Słowo” w 1883 roku. Szybko okazało się, że utwór stał się wielkim przebojem, a jego autor musiał na bieżąco tworzyć dalsze losy bohaterów. Często kierował się przy tym sugestiami czytelników. Powieść powstawała niejako na zamówienie społeczne. Dlatego też wątek romantyczny, który miał początkowo dominować, szybko ustąpił miejsca tematom historyczno-politycznym.

Akcja „Ogniem i mieczem” toczy się w czasach powstania Chmielnickiego, a konkretnie w latach 1648-1651. Zdecydowana większość wydarzeń ma miejsce na terenach dzisiejszej Ukrainy, które kiedyś stanowiły wschodnie rubieże Rzeczypospolitej. Fabuła powieści została wpleciona pomiędzy szereg bitew pomiędzy wojskami polskimi a sprzymierzonymi siłami kozacko-tatarskimi, poczynając od bitwy pod Żółtymi Wodami, a na bitwie pod Beresteczkiem kończąc.

Jednak „Ogniem i mieczem” swoją niezwykłą popularność zawdzięcza wspaniałym postaciom nakreślonym przez Sienkiewicza. Warto wymienić chociażby Skrzetuskiego, który przeszedł do historii jako przykład idealnego rycerza, przykładnego patrioty, a także człowieka zawładniętego miłością do pięknej kobiety. Nie sposób nie docenić kreacji Bohuna, krewkiego watażki kozackiego, który nie cofnie się przed niczym i nikim, by wziąć za żonę piękną Helenę. Ulubieńcami czytelników do dziś pozostają tacy bohaterowie jak Zagłoba, Podbipięta czy Wołodyjowski, którzy zapisali się trwale w kulturowej świadomości Polaków.

Okoliczności powstania i geneza „Ogniem i mieczem”


„Niewiele utworów literatury światowej zrobiło tak zawrotną karierę jak Trylogia Sienkiewicza. Triumf tego „szeregu ksiąg” przełamał niewzruszone, zdawałoby się, bariery sztywnych norm estetycznych i zmusił krytyków do szukania nowych kryteriów oceny powieści historycznej. Ukazanie się pierwszej części cyklu, Ogniem i mieczem, wywołało wielką dyskusję, która obejmując dalsze części, przetrwała do chwili obecnej. Zwolennicy Trylogii wszystkim się zachwycali – przeciwnicy wszystko ganili. Wielu krytyków drażnił lub śmieszył cel napisania Trylogii „dla pokrzepienia serc”, a tymczasem w ostatnich latach wielki pisarz amerykański, William Faulkner, uznał to za najbardziej istotny cel pisarstwa.


Ostre wycieczki publicystyczne Jeża i Kaczkowskiego, Prusa i Świętochowskiego kwestionowały już w roku 1884 zarówno wartości artystyczne, jak i ideowe Ogniem i mieczem. Prus w późniejszych latach zmienił swój sąd ogólny o twórczości Sienkiewicza, ale w tym samym czasie zaatakowano go jeszcze gwałtowniej (Nałkowski i Brzozowski)(…)”
– takimi słowami, przybliżającymi okoliczności powstania i recepcję dzieła Sienkiewicza Tomasz Jodełka rozpoczął Wstęp do opracowania „Trylogii” z 1962 roku.

Henryk Sienkiewicz początkowo nie planował napisania wielkiej powieści historycznej. Zainspirowany siedemnastowiecznymi dziełami „Jerozolima wyzwolona” Tassa (w przekładzie Piotra Kochanowskiego), wspomnieniami o Żółkiewskim, Chodkiewiczu, Czarnieckim(„Stefan Czarniecki” Michała Czajkowskiego), Sobieskim, Janie Kazimierzu („Jan Kazimierz” Słowackiego) czy „Szkicami historycznymi” doskonałego historyka Ludwika Kubali z 1880 roku, po lekturze których pisał:
„Jest to po prostu epos tego rodzaju, że w dziejach rozmaitych obron na próżno szukalibyśmy z nim porównania? Kubala pod wpływem przedmiotu znajduje prawdziwe natchnienie i z historyka staje się malarzem… Zamiast czytać o oblężeniu, widzimy je jakby świadkowie naoczni”
, chciał sam stworzył dzieło historyczno-obyczajowe. Pragnął zawrzeć w nim doświadczenia zdobyte podczas własnych wędrówek po Ameryce Północnej w latach 1876-1878 „gdy poznawał ogromne stepy i lasy, i ludzi o pierwotnej tężyźnie, i naród „młody, orli i pełen sił wewnętrznych”, gdy pisał listy z podróży i szkice amerykańskie – i gdy różnica między żartobliwością listów najwcześniejszych a szerokim oddechem przestrzeni niezmierzonych , którą odczuć dają szkice późniejsze, świadczyła o dokonywającej się w nim przemianie wyraźnej. Może wtedy właśnie zaczęły się odzywać w wątłym, chorowitym młodym człowieku jakiejś instynkty rycerskich przodków; miał przecież w rodzie tradycje wojskowe; żołnierzami bywali dawni Sienkiewicze, a dziadek pisarza, podpułkownik, walczył w armii Napoleona” (Juliusz Kleiner, „»Ogniem i mieczem« Henryka Sienkiewicza”, [w:] „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

Interesowało go stworzenie romansu osadzonego w czasach powstania Chmielnickiego, który nosił roboczy tytuł „Wilcze gniazdo”. Określenie to odnosiło się do Rozłogów, czyli siedziby sympatyzujących z Kozakami Kurcewiczów. Sienkiewicz zakładał, że romans Heleny ze Skrzetuskim oraz chęć przerwania go przez Bohuna miały stanowić główną oś powieści. Z czasem jednak, zupełnie jak w przypadku „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, dzieło zaczęło się rozrastać:
„Plan się rozrósł, wyolbrzymiał. Nie jedyny to w dziejach twórczości przykład takiego przekształcenia zawiązków początkowych. Z historii szlacheckiej na kilka pieśni obliczonej urosła wielka epopeja Mickiewicza; z obrazu stepowej, na pół rycerskiej, na pół zbójeckiej, siedziby kniaziów rozwinęła się epopeja o czasach chmielniczcyzny”.
Choć na początku autor „chciał z grozy wojennej czasów Chmielnickiego, z dzikiej romantyki stepowego, kresowego życia wydobyć jeden epizod”, to z czasem stworzył epopeję powstania Chmielnickiego, nazwaną „powieścią z lat dawnych Sienkiewicza”, w której wskrzesił romantyzm i najlepsze lata neoromantyki Młodej Polski.

„Ogniem i mieczem” nie powstawała jak inne powieści. Sienkiewicz publikował fragmenty swojego dzieła w najpoczytniejszych polskich dziennikach, czyli w „Słowie”, „Dzienniku”, „Kurierze” i „Czasie”. Pierwszy odcinek utworu ukazał się na łamach prasy 2 maja 1883 roku, a ostatni pod koniec lutego następnego roku. Początkowo planowano, że ukaże się 60 odcinków powieści, określanych „Feljetonami”. Ostatecznie jednak do rąk czytelników trafiło ich aż 206 (tylko w „Słowie” można było przeczytać wszystkie kolejne odcinki).

Cała Trylogia powstawała w podobny sposób, a wielki wpływ na jej ostateczny kształt mieli także czytelnicy, którzy na bieżąco mogli przekazywać pisarzowi swoje odczucia i sugestie. Duże znaczenie na ostateczny kształt cyklu przypisuje się także małżonce Sienkiewicza, Marii, która wyraźnie ingerowała zwłaszcza w proces budowania charakterystyk głównych postaci. Z czasem okazało się, że kolejne odcinki „Ogniem i mieczem” wyraźnie przyczyniały się do wzrostu sprzedaży numerów „Słowa”, którego Sienkiewicz był redaktorem. Przygody Skrzetuskiego i jego kompanów zawładnęły umysłami Polaków do tego stopnia, iż
„Błagali, by żadnego z nich autor nie uśmiercał, a kiedy z rąk tatarskich pod Zbarażem zginął Podbipięta, w kraju zapanowała żałoba, dawano na msze, modlono się za duszę pana Longinusa”
, opisuje Marceli Kosman (M. Kosman „»Ogniem i mieczem« Prawda i legendy”, Poznań 1999). Z kolei Bolesław Prus – naoczny świadek premiery dzieła, dawał swoje słowo, że
„ani jeden odcinek nie przeszedł bez odgłosu w opinii publicznej. O każdym ciągu rozprawiano, najczęściej żałując, że jest za krótki, podziwiano wyraźnie kreślone charaktery, wzruszano się sytuacjami, rozkoszowano prześlicznym językiem, nieledwie przypatrywano się temu, co opisywał”
. Podobne odczucia miał Józef Bohdan Zaleski. W rozdziale „Wrażenia poety romantycznego z lektury Ogniem i mieczem”, opublikowanych w opracowaniu „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” (Warszawa 1962) pisze:
„»Ogniem i mieczem« stało się wydarzeniem w życiu zgnębionego terrorem zaborców narodu polskiego. Takiego utworu społeczeństwo oczekiwało w latach ciemnej nocy Apuchtinowskiej w Warszawie i szalejącego bezprawia w zaborze pruskim. Zanim ukazały się pierwsze odcinki tej powieści, wytworzyła się specyficzna atmosfera wokół…samego zamiaru!”
. Na potwierdzenie swojej tezy przytacza relację Stanisława Tarnowskiego:
„Naraz rozchodzi się głos, że ten autor szkiców i obrazków pisze powieść dużą, w dwóch lub może więcej tomach, powieść historyczną: treść wzięta z dziejów XVII wieku, z wojen Chmielnickiego podobno. Ciekawość, niepewność, niedowierzanie…(…) Niechętni i zazdrośni wiedzieli z góry, że przedsięwzięcie udać się nie może; życzliwi pragnęli gorąco, żeby się udało, ale nie wiedzieli, czy się uda. Wśród oburzonej, nieledwie naprężonej ciekawości zaczęła powieść wychodzić. (…) Zaczęło się powodzenie tej książki, powodzenie, jakiego w naszych czasach nikt nie widział”
. Pierwszą recenzję dzieła opublikował znany krytyk warszawski Władysław Bogusławski. Zwrócił w niej uwagę między innymi na fakt, iż Sienkiewicz posiada „rozległą wiedzę i zna obowiązki patriotycznego zawodu”, nazywa go „pierwszorzędnym powieściopisarzem i poetą”, posiadaczem „wyobraźni prawdziwie czarodziejskiej” posługującym się piękną polszczyzną.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że w oryginale „Ogniem i mieczem” akcja powieści miała się zakończyć Zbarażem i Beresteczkiem. Zakończenie było bardzo krótkie, co spowodowane było zmęczeniem Sienkiewicza, który pisał i drukował kolejne odcinki powieści na bieżąco. Jak pisze Wojciech Dzieduszycki –
„w kilku tylko słowach doniósł o tym, że Skrzetuski i Helena się pobrali, że mieli dwanaścioro dzieci, że wcale niechlubne układy doprowadziły do oswobodzenia Zbaraża i że potem była jeszcze wielka bitwa pod Beresteczkiem, w której Chmielnicki doznał bolesnego szwanku, choć to wcale nie zakończyło sprawy pomiędzy Rzeczpospolitą a rycerstwem zaporoskim. Nie słyszysz uniesień, z którymi się oboje kochanków powitało. Zamiast tryumfu oswobodzonych rycerzy zbaraskich, słyszysz tylko fałszywy ton uspokajających układów”.


Czas i miejsce akcji „Ogniem i mieczem”


„Na ogromnej przestrzeni ziem kresowych, pełnej powietrza, rozwija się akcja, której ruchliwość wyraża się samą już ustawiczną zmianą miejsca”
– cytat z Juliusza Kleinera, autora syntetycznego opracowania Trylogii „Artyzm Sienkiewicza” z 1946 roku, należącego do najbardziej cenionego takiego dzieła w dwudziestoleciu międzywojennym.


Akcja i miejsce wydarzeń „Ogniem i mieczem” są ściśle określone prawdą historyczną. Sienkiewicz zarysował fikcyjną fabułę powieści na rzeczywistym tle faktów, które rozegrały się pomiędzy 1647 a 1651 rokiem, które określane są dziś mianem powstania Chmielnickiego. Powieściopisarz starał się najdokładniej odtworzyć czas historyczny i wiernie opisać miejsca, w których rozgrywa się jego utwór. I tak dowiadujemy się na przykład, że „
Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”. Sienkiewicz powołuje się kronikarzy, według których południowo-wschodnie rubieże Rzeczypospolitej nawiedziła wówczas wiosną plaga szarańczy, a latem przytrafiło się zaćmienie słońca, a wkrótce potem na niebie pojawiła się kometa. Wydarzenia ta spowodowały, że w Warszawie odprawiano „posty i dawano jałmużny, gdyż niektórzy twierdzili, że zaraza spadnie na kraj i wygubi rodzaj ludzki”.


Areną większości wydarzeń powieści jest historyczna kraina Dzikie Pola (określana mianem Zaporoże), położona nad Dnieprem, a od 1569 roku, czyli od zawarcia unii lubelskiej, należąca do Korony. Zima 1647 roku była tam niezwykle łagodna:
„W południowych województwach lody nie popętały wcale wód, które podsycane topniejącym każdego ranka śniegiem wystąpiły z łożysk i pozalewały brzegi. Padały częste deszcze. Step rozmókł i zmienił się w wielką kałużę, słońce zaś w południe dogrzewało tak mocno, że - dziw nad dziwy! - w województwie bracławskim i na Dzikich Polach zielona ruń okryła stepy i rozłogi już w połowie grudnia”.


Tereny te były w większości niezamieszkane i pustynne,
„ostatnie ślady osiadłego życia kończyły się, idąc ku południowi, niedaleko za Czehrynem ode Dniepru, a od Dniestru -niedaleko za Humaniem, a potem już hen, ku limanom i morzu, step i step, w dwie rzeki jakby w ramę ujęty”.
W większości Dzikie Pola zamieszkiwali Kozacy, którzy często wojowali z Tatarami, przez co tamtejsze ziemie i pastwiska często były niszczone.

Akcja „Ogniem i mieczem” rozpoczyna się w grudniu 1647 roku na północnym krańcu Dzikich Pól, nad rzeką Omelniczkiem (dopływ Dniepru), gdzie Skrzetuski ratuje Chmielnickiego. Kończy się natomiast w roku 1651 wielką bitwą pod Beresteczkiem, której skrócony przebieg poznajemy w epilogu. W kolejności chronologicznej, akcja przenosi się mniej więcej w następujące miejsca:
  • położony niedaleko Dniepru Czehryń, gdzie w gospodzie Dzwoniecki Kąt Skrzetuski spotkał Zagłobę i Podbipiętę; ciekawostką jest fakt, iż na początku powstania kozackiego swoją kwaterę miał tam sam Bohdan Chmielnicki;

  • Łubnie – siedziba księcia Wiśniowieckiego na Zadnieprzu, a dokładnie nad rzeką Sułą;

  • Rozłogi – majątek Kurcewiczów niedaleko Łubniów będący fikcyjną posiadłością;

  • Sicz – obronny obóz kozacki na Zaporożu, główna siedziba Kozaczyzny;

  • Żółte Wody – podmokłe tereny leżące nad rzeką Żółtą, dokładnie nad dopływem Dniepru, gdzie 16 maja 1648 roku rozegrała się pierwsza bitwa polsko-kozacka; Stefan Potocki, syn hetmana wielkiego Mikołaja bronił się tam dzielnie aż do momentu zdrady walczących w jego oddziale Kozaków;

  • Korsuń – tam 26 maja miejsce miała kolejna, także przegrana dla Polaków, bitwa z Kozakami;

  • Bar – twierdza na Podolu, w której Zagłoba umieścił Helenę, a którą następnie zdobyli Kozacy; Bar istnieje w rzeczywistości, został założony przez królową Bonę w XVI wieku, a o jego rozwój zadbał najbardziej Wilhelm Beauplan;

  • Warszawa – gdzie 20 listopada 1648 roku wybrano Jana Kazimierza II nowym królem;

  • Zbaraż – miasto na Ukrainie nieopodal Tarnopola (leżące nad Gniezną), należące do Zasławskich, a potem Wiśniowieckich, gdzie w lipcu i sierpniu 1649 roku miała miejsce słynna obrona zamku i miasta przed wojskami kozacko-tatarskimi. Oblężenie trwało aż 43 dni, od 10 lipca do 22 sierpnia. Wówczas 14-tysięczny oddział pod przywództwem Jeremiego Wiśniowieckiego dzielnie bronił się przed niemal 300-tysięczną armią nieprzyjaciela, dowodzoną przez Chmielnickiego i chana Islama Gereja.

  • Beresteczko – gdzie w dniach 28-30 czerwca 1951 roku odbyła się jedna z największych bitew lądowych XVII wieku. Wówczas armia dowodzona przez Jana Kazimierza rozniosła kozacko-tatarskie oddziały Chmielnickiego. Miasto to istnieje naprawdę. Jest położone nad Styrem.


  • Innymi miejscowościami, wymienionymi przez Sienkiewicza na kartach pierwszego tomu „Trylogii” są w kolejności alfabetycznej: Chanat Krymski, czyli tatarskie imperium istniejące od XV wieku na Półwyspie Krymskim, położony na północnej Ukrainie Czernihów, Czortowy Jar – fikcyjna nazwa wąwozu niedaleko Dniepru i Jampola, gdzie mieszkała Horpyna, stepowe Dzikie Pola, leżące po obu stronach Dniepru, o których Marceli Kosman napisał, że: „były rzeczywiście areną ustawicznych walk, tam kryli się też ścigani przez prawo, a w dodatku nad pustynią pojawiła się wraz z nocą „godzina duchów”, twierdza Kamieniec Podolski, Korsuń – miasteczko w okolicy Dniepru, Kudak, czyli twierdza na lewym brzegu Dniepru zbudowana w XVII wieku przez Wilhelma Beauplana, Lwów, ukraińska Machnówka (walka polsko-kozacka w 1648 roku), Perejasław, gdzie w 1649 roku miały miejsce negocjacje komisarzy Rzeczypospolitej z Chmielnickim, a pięć lat później podpisano ugodę, na mocy której Ukrainę przyłączono do Rosji, leżące na Podolu Piławce – miejsce nierozstrzygniętej bitwy z września 1648 roku, Raszków – tam Bohun ukrył Helenę, Wraże Uroczyszcze – zmyślona nazwa kamiennego wzgórza niedaleko Czortowego Jaru, twierdza i miasto Zamość, które nie poddało się naciskowi Chmielnickiego oraz położone między Wielkim Księstwem Litewskim a Chanatem Krymskim Zaporoże.

    Problematyka „Ogniem i mieczem”


    „I nie tylko uroda tego cyklu zafascynowała kilka już pokoleń. Pasjonują również problemy Trylogii. Tradycja, status prawny, prawo do wolności, wierność przysiędze i motywy zdrady, miłość i nienawiść, szlachetność i znikczemnienie, okrucieństwo wojny i wyzwalanie przez nią bohaterstwa jednostek oraz całych społeczeństw – te sprawy nie przestały nurtować”
    – na wachlarz problemów, poruszanych przez Sienkiewicza w „Ogniem i mieczem” uwagę zwrócił między innymi Tomasz Jodełka we Wstępie do opracowania „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” z 1962 roku. Słuszne zatem wydaje się być stwierdzenie, że pierwsza część trylogii powieści historycznych to dzieło o bogatej i różnorodnej problematyce. Przede wszystkim rozpatruje się je na dwóch płaszczyznach: wojna i miłość. Faktycznie, te dwa wątki wyraźnie dominują w powieści, ale poza nimi można odnaleźć inne. Warto także zauważyć, że obydwa główne problemy zostały opisane w bardzo wnikliwy sposób, ukazując wiele aspektów, zarówno wojny, jak i miłości.

    Skupmy się na pierwszym wielkim problemie „Ogniem i mieczem”. Sienkiewicz od samego początku zamierzał napisać utwór, który będzie opiewał historyczne dokonania polskiego oręża. Autor zdecydował się, by umieścić akcję w czasach, kiedy Rzeczypospolita była prawdziwą potęgą polityczną i militarną, czyli w XVII wieku. Posłużył się przy budowaniu fabuły autentycznymi wydarzeniami, które rozegrały się w latach 1648 i 1649, określanych jako powstanie Chmielnickiego. Sienkiewicz w „Ogniem i mieczem” zaprezentował mechanizm wywoływania wielkiego konfliktu, który zazwyczaj zaczyna się albo od drobnego i przypadkowego incydentu, albo od świadomej działalności niewielkiej grupki ludzi. W powieści widzimy Skrzetuskiego, który, nie znając tożsamości napotkanego człowieka, pomaga mu w ucieczce. Wkrótce okazuje się, że mężczyzną tym był zdrajca Bohdan Chmielnicki, legendarny przywódca Kozaków, który zaplanował powstanie zbrojne.

    Od tamtego wydarzenie wszystko potoczyło się już niemal lawinowo. Od złowieszczego pomysłu Chmielnickiego do jego realizacji wystarczyło zebranie odpowiednio dużej grupy Kozaków, a następnie zawiązanie strategicznego sojuszu z Tatarami. W ten sposób przeciwko Rzeczypospolitej zorganizowano wielką siłę, które realnie zagrażała istnieniu królestwa. Sienkiewicz pokazał w ten sposób, że w historii często decyduje przypadek i indywidualne cechy wybitnych jednostek, jaką bez wątpienia był Chmielnicki.

    W „Ogniem i mieczem” wojna została ukazana głównie za pomocą opisu wielkich bitew, które następują po sobie, a każda z nich ma ważne znaczenie strategiczne. Pierwsze bitwy są przez stronę polską wyraźnie przegrywane, co wynikało z nieznajomości realnej siły przeciwnika. Chodzi tu o Korsuń. Kolejne bitwy są już zdecydowanie bardziej wyrównane, a ostatnie zwyciężają rycerze Rzeczypospolitej. Sienkiewicz, mając na celu „pokrzepienie serc” Polaków, a nie wierne odzwierciedlanie przeszłości, starał się pomijać klęski strony polskiej, koncentrując się na tych, gdzie nasi żołnierze zwyciężali lub wykazywali się szczególnym męstwem. Dlatego też niewiele znajdziemy w „Ogniem i mieczem” o bitwach pod Krosuniem czy Żółtymi Wodami, ale bardzo dużo o obronie Zbaraża i całkiem sporo o bitwie pod Beresteczkiem.

    Na przykładzie „Ogniem i mieczem” Sienkiewicz pokazał, że w zasadzie każda wojna jest taka sama. Wywołana przez polityków lub watażków, odciska swoje piętno na niewinnych ludziach. Warto przytoczyć fragment, w którym uwięziony Skrzetuski był zmuszony do oglądania kozackiej i tatarskiej brutalności:
    „(…) Widział hańbę i klęskę Rzeczypospolitej, hetmanów w niewoli; widział tryumfy kozackie, piramidy poukładane z głów odciętych poległym żołnierzom, szlachtę wieszaną za żebra, odrzynane piersi niewiast, profanacje panien, widział rozpacz odwagi, ale i nikczemność strachu (…)”.
    Sienkiewicz wspomniał też o tym, że nie tylko Kozacy dopuszczali się takich niecnych czynów:
    „Wedle kołowrotu krwawy widok uderzył żołnierskie oczy. Na płocie w chrustach widać było pięć odciętych głów kozaczych, które patrzyły na przechodzące wojska martwymi białkami otwartych oczu, a opodal, już za kołowrotem, na zielonym pagórku, rzucał się jeszcze i drgał, zasadzony na pal, ataman Sucharuka. Ostrze przeszło już pół ciała, ale długie godziny konania znaczyły się jeszcze nieszczęsnemu atamanowi, bo i do wieczora mógł tak drgać, zanimby śmierć go uspokoiła”
    . W ten sposób z nieprzyjacielem rozprawiały się wojska księcia Wiśniowieckiego.

    Jednak w powieści Sienkiewicza przeważa inne ujęcie wojny. Dla większości bohaterów wojowanie jest sensem życia, najwyższą powinnością i czystą przyjemnością. Tacy rycerze jak Skrzetuski, Podbipięta czy Wołodyjowski, znakomicie odnajdowali się na polu bitwy. Świetnie radzili sobie z orężem, o czym szybko przekonali się ich wrogowie. Nie sposób zliczyć, ilu Tatarów i Kozaków uśmiercili główni bohaterowie „Ogniem i mieczem”, ale czyniąc to w obronie Ojczyzny z pewnością nikt nie miał wątpliwości, że postępują słusznie i zasługują na najwyższe uznanie.

    Drugi wielki problem, jaki został poruszony w „Ogniem i mieczem” jest miłość. Jak zostało to już powiedziane, wątek wojny był realizowany głównie poprzez kolejne bitwy, natomiast miłość wypełnia w powieści okresy pomiędzy tymi bitwami. Najwięcej miejsca Sienkiewicz poświęcił wielkiemu uczuciu, jakie połączyło Skrzetuskiego z Heleną. Główni bohaterowie zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Pomimo że sprawa ich ślubu została przesądzona, nie mogli być od razu ze sobą, lecz musieli na dłuższy czas się rozstać. Rozłąka odciskała wyraźnie wielkie piętno na Skrzetuskim, który niemalże nieustannie rozmyślał o ukochanej. Sienkiewicz jednak skomplikował losy zakochanych, wprowadzając pomiędzy nich trzecią postać.

    Uczucie Bohuna do Heleny to klasyczny przykład miłości niespełnionej. Dziewczyna nie ukrywała swojej niechęci do porywczego Kozaka, która z czasem zamieniła się w strach. Watażka z kolei był zakochany bez pamięci w Kurcewiczównie i nie potrafił zrozumieć, dlaczego ta woli Skrzetuskiego od niego. Działania Bohuna, czyli prześladowanie, a następnie porwanie Heleny, były głównymi przeszkodami w szczęściu dwójki głównych bohaterów. Sienkiewicz jednak nie zdecydował się na klasyczne rozwiązanie tego konfliktu poprzez bezpośredni pojedynek dwóch mężczyzn. Ostatecznie to nie Skrzetuski, a Wołodyjowski, i to dwukrotnie, pokonuje Bohuna.

    Konstruując postaci Heleny i Jana Sienkiewicz dał wyraz swoim przekonaniom odnośnie relacji damsko-męskim. Na kartach „Ogniem i mieczem” widzimy niezłomnego rycerza, przystojnego, silnego, mądrego, nieustraszonego i bogobojnego, czyli Skrzetuskiego. Natomiast jego wybranką jest delikatna, urodziwa, niezbyt mądra, ale poczciwa dziewczyna z grubymi warkoczami, czyli Kurcewiczówna. Bez wątpienia postać Jana wyraźnie dominuje w tym związku, natomiast Helena wydaje się pełnić rolę „dodatku”. Dał do zrozumienia Sienkiewicz, że ich małżeństwo będzie przykładowym, czego owocem będzie dwunastu synów. Widzimy także w ostatnich scenach Helenę rozpromienioną sławą męża, która przecież „pada na żonę jak światło słońca na ziemię”. W ten sposób Sienkiewicz złożył hołd patriarchalnego układowi rodziny, w której mężczyzna rządzi i dzieli, a kobieta zgadza się z nim we wszystkim, rodzi i wychowuje dzieci.

    „Ogniem i mieczem” w ogóle jest książką bardzo „męską”. Nie chodzi tu oczywiście o fakt, że doskonała większość z bohaterów to mężczyźni, ale o wartości, jakim dzieło hołduje. Poza miłością, powieść opiewa również zalety męskiej przyjaźni oraz wychwala wartości etosu rycerskiego. Czwórka bohaterów, to jest Skrzetuski, Wołodyjowski, Podbipięta i Zagłoba, stanowią bardzo zgraną i oddaną sobie drużynę. Ich siła tkwi w ich różnorodności. Wystarczy im się przyjrzeć – przystojny i postawny Skrzetuski, maleńki Wołodyjowski, chudy i wysoki Podbipięta i okrągły Zagłoba. Każdy z nich jest inny. Każdy z nich jest dobry w czym innym: Jan jest doskonałym przywódcą, Michał wybitnym fechmistrzem, Longinus posiada ogromną siłę, a Onufry jest „mocny w gębie”. Bohaterowie wspierają się na wzajem i są gotowi oddać życie za drugiego. Nawet kobiety nie są w stanie ich poróżnić, co udowodnił Wołodyjowski rezygnując z zalecania się do Anusi, gdy zorientował się, że woli ona Longinusa (Sienkiewicz wynagrodzi później ten szlachetny gest pana Michała).

    Drugi „męski” aspekt „Ogniem i mieczem” odnosi się do odkurzonego przez Sienkiewicza ideału rycerskiego. Na przykładzie Skrzetuskiego, Podbipięty, Wołodyjowskiego, ale i po części Bohuna, autor zademonstrował najczystsze cechy doskonałego żołnierza, które przejawiały się nie tylko na polu bitwy, ale i poza nim. Właściwie to Sienkiewicz udowodnił, że o rycerskości bardziej świadczy zachowanie w życiu codziennym, a nie w walce. Chociaż wszyscy wymienieni bohaterowie prezentowali w sumie taki sam zestaw cech, to różnili się pod względem ich dominacji. Jan Skrzetuski był najodważniejszy, najbardziej pewny siebie i kochający, Podbipięta był najbardziej poczciwy, pokorny i bogobojny, z kolei Wołodyjowski waleczny i oddany. Warto także docenić Bohuna, który walcząc po drugiej stronie barykady cechował się uporem i fantazją. Pamiętając, że „Ogniem i mieczem” to powieść pisana „ku pokrzepieniu serc” nie sposób oprzeć się wrażeniu, że taki wspaniały dobór bohaterów miał wpłynąć na świadomość czytelnika. I tak też się stało, przecież bohaterowie „Ogniem i mieczem” szybko stali się idolami młodych chłopców, ale i dorosłych mężczyzn.

    „Ogniem i mieczem” porusza także problematykę społeczną. Chociaż Chmielnicki został przedstawiony wyłącznie w złym świetle, to w pewnym momencie Sienkiewicz „pozwolił” mu zabrać bardzo ważny głos:
    „Gdzież to bym znalazł pomocników, gdzie owe tysiące, które się już za mną opowiedziały i opowiedzą, gdybym jeno własnych ucisków chciał dochodzić? Spójrz, co się dzieje na Ukrainie? Hej! ziemia bujna, ziemia matka, ziemia rodzona! A kto w niej jutra pewien? kto w niej szczęśliw? kto wiary nie pozbawion, z wolności nie obran, kto w niej nie płacze i nie wzdycha? Sami jeno Wiśniowieccy a Potoccy, Zasławscy, a Kalinowscy, a Koniecpolscy, i szlachty garść! Dla nich starostwa, dostojeństwa, ziemia i ludzie, dla nich szczęście i złota wolność, a reszta narodu ręce we łzach do nieba wyciąga czekając bożego zmiłowania, bo i królewskie nie pomoże! Ileż to szlachty nawet nieznośnego ich ucisku wytrzymać nie mogąc na Sicz ucieka, jako ja sam uciekłem! Nie chcę też wojny z królem, nie chcę z Rzeczpospolitą! Ona mać, on ojciec! Król miłościwy pan, ale królewięta! Z nimi nam nie żyć; ich to zdzierstwa, ich to arendy, stawszczyzny, pojemszczyzny, suchomielszczyzny, oczkowe i rogowe; ich to tyrania i uciski przez Żydów czynione o zemstę do nieba wołają. Jakiejże to wdzięczności doznało wojsko zaporoskie za tak wielkie zasługi w licznych wojnach oddane? Gdzie przywileje kozackie? Król dał, królewięta odjęli. Nalewajko poćwiertowan! Pawluk w miedzianym wole spalon! Krew nie obeschła po ranach, które nam szabla Żółkiewskiego i Koniecpolskiego zadała! Łzy nie obeschły po pobitych, ściętych, na pal wsadzonych (…)”.
    Przywódca kozacki przedstawił swoje racje, dla których zdecydował się na zawiązanie spisku, skierowanego nie przeciwko królowi, ale przeciwko wyzyskującym Kozaków magnatom i książętom. Chmielnicki miał dość nierówności i prześladowań swoich ludzi na ziemiach, które należały przecież do nich.

    Na kartach „Ogniem i mieczem” możemy także obserwować zderzenie dwóch wielkich cywilizacji, czyli chrześcijaństwa i islamu. Konflikt pomiędzy Sienkiewicz bardzo wyraźnie zarysował różnicę pomiędzy tymi dwiema siłami, ukazując bogobojnych Polaków jako światłych mężów, natomiast Tatarów i Kozaków jako bezwzględnych, brutalnych i zakłamanych barbarzyńców. Można powiedzieć, że na kartach „Ogniem i mieczem” rozgrywa się batalia pomiędzy dobrem a złem. Oczywiście starcie nie mogło zakończyć się inaczej, niż triumfem dobra.

    Bardzo ważnym przesłaniem „Ogniem i mieczem” było przybliżenie czytelnikom potęgi Rzeczypospolitej. Przypomnijmy, że po nieudanych powstaniach niepodległościowych, ówcześni Sienkiewiczowi Polacy rozpamiętywali głównie swoje klęski. Dlatego też pisarz, aby podnieść naród na duchu, stworzył cykl powieści opiewających najwspanialsze triumfy polskiej wojskowości. Nie zawsze robił to w sposób rzetelny i oddający rzeczywiste wydarzenia i fakty, ale też nie o to mu chodziło. Z powieści „Ogniem i mieczem” Polacy mogli dowiedzieć się, że Rzeczypospolita była siłą, z którą nawet potężne armie ze Wschodu nie mogły się mierzyć. Sienkiewicz wyraźnie zaznaczył, że największym atutem Polaków od zawsze nie była ich ilość, ale waleczność, mądrość i miłość do Ojczyzny. Nie stronił autor od przedstawiania także wad, zwłaszcza szlachty, ale pokazywał także, że w obliczu zagrożenia całe społeczeństwo potrafiło być solidarne, tworząc jednolitą siłę. Patrząc z tej perspektywy, problematykę „Ogniem i mieczem” można także nazwać socjalną, na co uwagę zwrócił już w latach 60. XX wieku Wojciech Dzieduszycki:
    „Sienkiewicz poruszył w swojej powieści najważniejsze zagadnienia, tyczące się życia narodu naszego i życia ludzkości. Odwieczna kwestia socjalna, walka wściekła ubogich i ciemnych z bogatymi i oświeconymi, poznaczyła krwią wszystkie kartki księgi”
    (Wojciech Dzieduszycki, „O powieści Henryka Sienkiewicza »Ogniem i mieczem«”, [w:] „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

    Za podsumowanie problematyki dzieła posłuży doskonale cytat z Bolesława Prusa, który wyodrębnił dwa główne motywy „Ogniem i mieczem”:
    „Powieść (…) w najogólniejszych zarysach przedstawia dwie walki: jedną toczy Rzeczpospolita z Kozaczyzną, Wiśniowiecki z Chmielnickim o Ukrainę, drugą – oficer husarii Skrzetuski i jego przyjaciele z pułkownikiem kozackim Bohunem i jego przyjaciółmi o pannę Helenę Kurcewiczównę. Połączenie dwóch tematów: społecznego i ludzkiego, jest znakomitym pomysłem. Ogarnia on tak szerokie pole, że może pomieścić wszystkie ludzkie zdolność – od siły fizycznej żołnierza do geniuszu wodza i wszystkie uczucia – od głodu i strachu do ambicji i miłości ojczyzny”.


    Narracja w „Ogniem i mieczem” jest trudna do precyzyjnego sklasyfikowania. Można mówić o niej, że czerpie ona z różnych gatunków literackich. Tadeusz Bujnicki, znany historyk literatury, pisze:
    „W Trylogii zrealizował Sienkiewicz jeden z dwóch podstawowych wzorców narracyjnych, które funkcjonowały w prozie historycznej dziewiętnastego wieku. Wybierając pomiędzy «podmiotowością», czyli żywą wówczas jeszcze tradycją szlacheckiej gawędy, a «przedmiotowością» sięgnął po tę ostatnią”
    (T. Bujnicki, 1972, s. 66). Powieściopisarz zdecydował się na dominację narracji z autorskiego punktu widzenia, komentującą nie tyle losy, postawy i dokonywane przez bohaterów wybory, co wydarzenia historyczne.

    Wymagało to od Sienkiewicza zaczerpnięcia wielu informacji i solidnego przygotowania. Narrator w „Ogniem i mieczem” często przyjmuje rolę historyka, który z pasją opowiada czytelnikowi o wydarzeniach, które miały miejsce w XVII wieku. Opowiadający charakteryzuje się wszechwiedzą nie tylko odnośnie faktów historycznych, ale także i postaci. Jednocześnie narrator unika jednostronnych komentarzy, starając się zachować obiektywizm, stroni też od dydaktyzmu.

    Wielką siłą „Ogniem i mieczem” jest język. Bolesław Prus, który nigdy nie ukrywał swojego uwielbienia dla Trylogii, pisał o języku powieści:
    „Dzięki tym prześlicznym zdolnościom, zarzuca on na duszę czytelnika tyle haczyków, że wywikłać się z nich nie można. Widzisz, słyszysz, dotykasz, czujesz, a w końcu wierzysz. A jest tych wrażeń takie mnóstwo, że wydaje ci się, że on nie pisze, ale że gra pełnymi akordami, całą orkiestrą, albo że maluje wszystkimi barwami tęczy”
    (B. Prus, „»Ogniem i mieczem« – powieść z dawnych lat Henryka Sienkiewicza, [w:] Trylogia Henryka Sienkiewicza”… oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

    W słowach autora „Lalki” jest dużo racji, gdyż faktycznie język „Ogniem i mieczem” jest niezwykle zróżnicowany. Każda z postaci powieści mówi w specyficzny dla siebie sposób, dzięki czemu czytelnik po jednej wypowiedzi może odgadnąć, kto wymawia daną kwestię. Autor najwięcej serca włożył w oddanie mowy kozaczej, czego najlepszym przykładem jest specyficzna mieszanka językowa, jaką posługuje się Bohun. Z wielką finezją Sienkiewicz oddał także litewski zaśpiew w języku Podbipięty. Pisarz nie ograniczył się jedynie do stosowania przez bohaterów charakterystycznego słownictwa, ale także składni właściwej dla danej mowy narodowej. Autor nie dążył do tego, by dokładnie oddać mowę XVII-wiecznych Polaków, ale w artystyczny sposób zmodyfikował ją na tyle, by była zrozumiała dla współczesnego czytelnika, a jednocześnie wydawała się być autentyczna.

    Wielkość „Ogniem i mieczem” leży również w tym, że czyta się ją niezwykle lekko. Czytelnik nie zauważa nawet kunsztu doboru słownictwa czy stosowanych środków artystycznych, gdyż zdania wydają się płynąć zwykłym, naturalnym tokiem. Stosowanie przez Sienkiewicza zdania są bardzo jasne, a ich rytmika pozwala na szybkie „pochłanianie” tekstu. Nie bez przyczyny Stefan Żeromski powiedział kiedyś, że Sienkiewicz potrafiłby w porywający sposób odtworzyć nawet tak prozaiczny proces, jak produkcja cegły. Stosowne wydaje się przytoczenie kolejnego cytatu z Prusa, który był zdania, że
    „Sienkiewicz zasługuje na tytuł znakomitego pisarza i najzupełniej wart jest rozgłosu, jaki pozyskał. Gdyby Sienkiewicz wziął na temat swoich pism, a lepiej – swoich sonat czy koncertów, nie tylko wojnę kozacką, ale nawet kawałek cegły, jeszcze wywołałby wrażenie i był rozchwytywany”
    (recenzja „Ogniem i mieczem” z 1884 roku, opublikowana w 30. numerze pisma „Kraj”).


    „Ogniem i mieczem” składa się z dwóch tomów. Pierwszy z nich zawiera 33 rozdziały, a drugi 30 i epilog. Rozdziały łączą się wyraźnie w grupy, które tworzą pewną ciągłość następujących bezpośrednio po sobie zdarzeń:
    „Akcja powieści biegnie jednym torem przez szesnaście rozdziałów: czytelnik towarzyszy namiestnikowi w jego powrocie do Łubinów, a następnie w ponownej wyprawie, tym razem na Sicz, aż do przybycia na zgliszcza Rozłogów. Dopiero w tym momencie akcja ta rozdwaja się, bowiem cofa się do chwili, kiedy Bohun znalazłszy przy Rzędzianie listy pana Jana do Kurcewiców, wpada w szał i morduje rodzinę kniaziowską, zaś odmieniony (uszlachetniony!) oczajdusza Zagłoba rozpoczyna swą Odyseję z ocaloną przed watażką Heleną. Zajmuje to kolejnych pięć rozdziałów, po czym autor wraca do wojsk księcia Jeremiego i towarzyszy im podczas heroicznego wymarszu z Zadnieprza. Potem zaś ciężarem akcji obarcza już nie tyle pana Jana, co jego towarzyszy, przede wszystkim zaś Wołodyjowskiego i Zagłobę. I tak już będzie niemal do końca, pan Jan bowiem stanie się główna postacią jedynie podczas samotnej przeprawy ze Zbaraża do obozu królewskiego pod Toporowem”
    (Marceli Kosman „»Ogniem i mieczem«. Prawda i legendy”, Poznań 1999).

    Jeśli chodzi o kompozycję powieści, to w oczy rzuca się od razu dwuwarstwowość fabuły. Z jednej strony czytelnik zapoznaje się z przebiegiem wojny polsko-kozackiej. Warto zwrócić tu uwagę na fakt, iż Sienkiewicz część rozdziałów poświęcił na relacjonowanie sytuacji dotyczących całych zbiorowości, ujmując sprawy całościowo, a w pozostałych rozdziałach zapoznaje czytelnika z losami poszczególnych bohaterów, którzy nie mają większego znaczenia na przebieg wydarzeń historycznych, ale są interesujące z punktu widzenia czytelnika. Drugą warstwę fabularną stanowi wątek miłosnego trójkąta Skrzetuski-Helena-Bohun, a także przygody pozostałych bohaterów, które w jakimś stopniu łączą się z wątkiem miłosnym trójki głównych bohaterów. Należy jednak zauważyć, że pierwsza warstwa, którą można określić historyczną, wyraźnie dominuje (także objętościowo) nad drugą, nazwijmy ją romantyczną.

    „Ogniem i mieczem” to dzieło wyjątkowe. Zdaniem Juliusza Kleinera Sienkiewicz
    „dał narodowi polskiemu powieść wyjątkowo zajmującą, skłaniającą do wielokrotnego czytania, o niezwykłym bogactwie zawartości, powieść przystępną, a jednak wznoszącą czytelnika na wyżyny. Pomimo kart bolesnych darzyła ona przyjemnością szlachetną, postaci swe zaś czyniła trwałą własnością pamięci. Dał utwór budzący w narodzie poczucie siły i wielkości, krzewiący kult bohaterstwa. Podniósł powieść na poziom eposu narodowego. Dal utwór mający prawo do wyjątkowego stanowiska w literaturze światowej – bo nigdy chyba nie została tak przelana w nurt powieści dynamika kataklizmu dziejowego”.


    Historia w „Ogniem i mieczem”


    Henryk Sienkiewicz wielokrotnie bywał oskarżany o celowe i świadome zniekształcanie polskiej historii. Sam nigdy nie upierał się przy tym, że dzieła składowe Trylogii są rzetelną rekonstrukcją wydarzeń z przeszłości naszego państwa. Powieściopisarz wyjaśniał, że posłużył się polską historią jako inspiracją dla napisania swoich utworów. Sienkiewicz nigdy nie twierdził, że wydarzenia i postaci opisane w Trylogii są autentyczne, a jedynie na nich wzorowane. Nie uchroniło go to jednak od krytyki historyków.

    Z jednej strony należy przyznać Sienkiewiczowi, że dokonany przez niego zabieg miał artystyczny, sens, a efekt końcowy odniósł pożądany sukces. Przypomnijmy, że najważniejszym celem Trylogii było „pokrzepienie serc” Polaków, a nie odzwierciedlanie prawdziwych wydarzeń. Z drugiej jednak strony Sienkiewicz napisał „Ogniem i mieczem” tak sugestywnie, że wielu czytelników nie miało wątpliwości, iż tak właśnie wyglądała historia Polski. Biorąc także pod uwagę fakt, iż dzieło szybko stało się lekturą obowiązkową w szkołach, przeświadczenie o autentyczności wydarzeń opisanych w Trylogii opanowywało całe pokolenia. Autor został okrzyknięty przez znanego krytyka Władysława Bogusławskiego „głosem historii”:
    „Powiedziano, nie pomnę już gdzie, że Ogniem i mieczem to nie powieść, lecz szereg obrazów (…) W tych obrazach jest natura jako tło, barwy dziejowe jako koloryt, ludzie jako działacze, wypadki jako motywy kompozycji (…) mimo słabo pulsującego w opowiadaniu Sienkiewicza tętna powieściowego, przykuwa ono do siebie bogactwem i rozmaitością obrazów, żywotnością historycznego pierwiastku i tą dziwnie spokojną epicką powagą, która wśród ruin, zgliszczów i widoków zniszczenia nie przestaje być przedmiotową, choć ani na chwile nie jest obojętną. Jest to jakby przemawiający do nas głos historii, tym wymowniejszy, że odzywa się językiem, który zdaje się być wskrzeszonym duchem mowy ówczesnej, tym godniejszy posłuchania, im zawzięciej dziś najemne skrzeczenie zagłuszyć by go pragnęły”.


    Krytykując dziś Sienkiewicza nie można zapominać, że autor przed napisaniem dzieła przeprowadzał solidne badania dostępnych ówcześnie źródeł, które pozostawiały wiele do życzenia. Juliusz Kleiner w artykule „»Ogniem i mieczem« Henryka Sienkiewicza” broni powieściopisarza:
    „Fakty, którymi się zajmuje, starał się poznać źródłowo. Studiował i dzieła historyczne, i pamiętniki; kilkakrotnie powołuje się w przypisach na relacje współczesne. Przebieg zdarzeń układał zgodnie ze źródłami (nie zawsze jednak wiarygodnymi). (…) Nie może, oczywiście, Sienkiewicz ponosić odpowiedzialności za to, że z historiografii ówczesnej przyjmował twierdzenia błędne, że wierzył wiadomościom o liczbie ogromnej wojsk nieprzyjacielskich, które to wiadomości dopiero w ostatnich czasach poddano rewizji”
    (J. Kleiner, „»Ogniem i mieczem« Henryka Sienkiewicza”, [w:] „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia, szkice, polemiki”, opr. T. Jodełka, Warszawa 1962, s. 478).

    O ile Sienkiewicz mógł być wprowadzony w błąd, jeśli chodzi o wydarzenia, to zupełnie świadomie nie kierował się względami historycznymi przy tworzeniu postaci „Ogniem i mieczem”. Niektórzy badacze dowodzą, że bohaterowie pierwszej części trylogii stanowią niemal dosłowne przeciwieństwo swoich historycznych pierwowzorów:
    „(…) gdziekolwiek Sienkiewicz włączył w swą fabułę osoby historyczne, znane i stwierdzone źródłami, wszędzie i zawsze sformował je w »Ogniem i mieczem« wręcz odwrotnie, niż się one przedstawiały w rzeczywistości, którą nam ukazują naprawdę stwierdzone czy opublikowane potem materiały i dane historyczne”
    (O. Górka, „»Ogniem i mieczem« a rzeczywistość historyczna”, s. 27).

    Zanim przejdziemy do wyliczenia nieścisłości historycznych w „Ogniem i mieczem” warto dowiedzieć się, jaki naprawdę przebieg miało powstanie Chmielnickiego, stanowiące kanwę dla powieści Sienkiewicza. Na początku XVII w. ukraińskie Naddnieprze w szybkim tempie ulegało polonizacji za sprawą licznie pojawiających się tam polskich magnatów. Sytuacja ta nie podobała się rdzennym mieszkańcom tego terenu, zwłaszcza narzucanie przez obcych swojego języka i odmiennej wiary. Kiedy w 1596 r. zawarto unię brzeską, czyli połączenie Cerkwi prawosławnej z Kościołem katolickim w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Ukraińcy i Białorusini uważali pakt za próbę narzucenia im wiary Polaków. Podtekst religijny w połączeniu z licznymi konfliktami społecznymi wytwarzał atmosferę zagrożenia i niepokoju na Naddnieprzu.

    Mniej więcej w tym samym czasie region kolonizowany był przez buntowników i chłopów – zbiegów z zachodnich ziem ukraińskich. Większość z nich przyłączała się do autonomicznej wobec władz feudalnych organizacji, czyli Kozaczyzny. Polskie władze państwowe dążyły do maksymalnego ograniczenia tej grupy, która z czasem zaczęła przybierać na sile. Doprowadziło to do serii krwawych starć zbrojnych w latach 1625, 1630, 1636, 1937 i 1638. Większość z konfrontacji kończyła się triumfem polskiej magnaterii. Po walkach w 1638 r. „Kozaczyzna – zbrojne ramię mas ukraińskich – została całkowicie uzależniona od hetmana wielkiego koronnego i rzeczywiście ograniczona do 6000 rejestrowych. Nie złamało to jednak jej ducha oporu”, pisze Górka (O. Górka, „»Ogniem i mieczem« a rzeczywistość historyczna”, s. 235). Podporządkowanie Kozaczyzny spotęgowało dążenia tej grupy do osiągnięcia autonomii i zrzucenia polskiego jarzma.

    Kilka lat później król Władysław IV Waza nosił się z zamiarem wypowiedzenia wojny niebezpiecznie zbliżającej się do granic Rzeczypospolitej Turcji, dzięki której Polska opanowałaby Krym. Monarsze nie udało się jednak przekonać do swojego pomysłu senatu. W wyniku braku poparcia szlachty, król zwrócił się z propozycją współpracy do Kozaczyzny. W kwietniu 1646 r. Władysław IV wystosował do Kozaków dwa pisma. W pierwszym przyznał im środki finansowe na uzbrojenie, a w drugim zezwolił na podwojenie oddziałów z 6000 do 12000. Ukraińcy zrozumieli ten gest jako zapowiedź zbliżającej się możliwości uzyskania autonomii.

    Władysław IV zwrócił się także z prośbą o wsparcie jego działań wobec Turków do polskich magnatów posiadających ukraińskie latyfundia. Działania króla zgodzili się poprzeć między innymi Jeremi Wiśniowiecki, Władysław Dominik Zasławski czy Aleksander Koniecpolski. Szybko jednak po głośnym sprzeciwie szlachty, magnaci wycofali swoje poparcie dla planów monarchy. Jednak pod koniec 1647 r. „uzgodniono, że Wiśniowiecki i Koniecpolski podejmą wyprawę na posiadłości tatarskie, aby sprowokować odwetową wyprawę ordy, która dostarczyłaby pretekstu do wszczęcia wojny zaczepnej przeciw Krymowi” (O. Górka, „»Ogniem i mieczem« a rzeczywistość historyczna”, s. 236).

    Koniecpolski i Wiśniowiecki sprawowali władzę we wszystkich sześciu starostwach (każdy z nich zarządzał trzema), zamieszkiwanych przez Kozaków. Magnaci uważali Ukraińców za darmozjadów i z czasem zaczęli stosować wobec nich różnego rodzaju represje i szykany. Odczuł to Bohdan Chmielnicki, jeden z kozackich przywódców, pisarz wojskowy i setnik czehryński. Za aprobatą Koniecpolskiego odebrano mu majątek w Subotowie. Nic zatem dziwnego, że Chmielnicki zaczął spiskować przeciwko magnatowi, a wspólny wymarsz, pod dowództwem Koniecpolskiego, na posiadłości tatarskie uznał za świetną okazję do odegrania się na Polakach. Zamierzał przedostać się na Zaporoże, a tam na własną rękę organizować wielki oddział, który miałby mieć realne szanse na podjęcie walki zbrojnej o autonomię Kozaków na terenie Rzeczypospolitej. Chmielnicki uważał Władysława IV za sprzymierzeńca sprawy kozackiej, jednak zdawał sobie sprawę, że musi siłą zmusić szlachtę polską do przyjęcia tego samego stanowiska, grożąc wybuchem powstania. Jeszcze przed wyprawą na Zaporoże Chmielnicki wykradł asaułowi wojskowemu Iwanowi Barabaszowi tzw. przywileje Władysława IV, czyli dokumenty zezwalające na powiększenie liczebności oddziału kozackiego oraz pozwalające na rozpoczęcie wyprawy morskiej.

    Jeszcze w listopadzie 1647 r. Koniecpolski dowiedział się o planowanym spisku Chmielnickiego, ale nie uznał tych informacji za wiarygodne, a ponadto wstawiennictwo Łaszcza, Zaćwilichowskiego i Krzeczkowskiego spowodowało, że magnat zaprzestał podejrzeń wobec kozackiego dowódcy. Wkrótce po tym Chmielnicki wraz z grupą 250 spiskowców zbiegł na Ukrainę. Po licznych namowach jego oddział kozacki nieznacznie się powiększał, nie dając nadziei na zbudowanie potęgi, która mogłaby zrobić na kimkolwiek wrażenia. Dlatego też Chmielnicki zawiązał pakt z Tatarami.

    Przymierze z Tatarami pozwoliło Kozakom na wystosowanie żądania wycofania się Polaków z Naddnieprza pod groźbą wybuchu powstania. Nie zdając sobie sprawy z faktu, iż Chmielnicki zawiązał porozumienie z potężnym sprzymierzeńcem, hetman Potocki stojący na czele wojsk nakazał zdławienie ewentualnego powstania, nie konsultując się z królem Władysławem IV, ale z jego doradcą do spraw kozackich Adamem Kisielem.

    W kwietniu Polacy i podległe im jeszcze oddziały kozackie dotarli do Zaporoża. Szybko okazało się, że czekają tam na nich liczne wojska tatarskie i ludzie Chmielnickiego. Wkrótce wszyscy Kozacy przeszli na stronę przeciwną, a nieliczne wojska polskie znalazły się w potrzasku. Dowodzony przez Stefana Potockiego i Stefana Czarnieckiego, dwutysięczny oddział żołnierzy został otoczony przez o wiele liczniejsze wojska tatarskiego wodza Tohaj beja perekopskiego. 15 maja Polacy podjęli próbę wydostania się z pułapki, lecz zostali rozgromieni. Nierówna bitwa przeszła do historii jako starcie pod Żółtymi Wodami.

    Wielki hetman Mikołaj Potocki, ojciec Stefana Potockiego, zgromadził pokaźne siły i wyruszył na odsiecz synowi, lecz na wieść o pakcie Tatarów z Kozakami zmienił plany. Hetman postanowił stawić czoła oddziałom nieprzyjaciela pod Karsuniem. 25 maja doszło do pierwszego starcia. Mimo początkowych sukcesów wojsk Potockiego, 26 maja oddział Chmielnickiego wspomógł Tatarów, co przyniosło klęskę Polaków.

    Klęska pod Karsuniem postawiła w osłupienie polską opinię publiczną, która nie zdążyła się jeszcze otrząsnąć po innej tragicznej wieści. 20 maja 1648 roku zmarł Władysław IV (prawdopodobnie z powodu przedawkowania środku na przeczyszczenie), a miejsce na tronie zajął interrex prymas Maciej Łubieński, lecz faktycznie rządy sprawował kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński.

    Porażki pod Żółtymi Wodami i Korsuniem spowodowały, że największą nadzieję na ostateczne zwycięstwo wojsk polskich na Ukrainie pokładano głównie w doborowym sześciotysięcznym oddziale Jeremiego Wiśniowieckiego. Ponadto na tereny powstańcze wyruszyły także wojska z głębi kraju. Chmielnicki zdawał sobie także sprawę z tego, że nie ma większych szans na zaatakowanie potężnych twierdzy broniących dostępu do Polski, takich jak Kamieniec Podolski, Bar czy Lwów. Doszedł do wniosku, że musi przeczekać i gromadzić siły. Jednocześnie, aby nie narażać się na ataki, zapewniał, iż zależy mu na rychłym zawarciu porozumienia z Polakami. Tego samego pragnął Ossoliński, który uważał, że jest to absolutnie osiągalne. Kanclerz powierzył misję zawarcia porozumienia Adamowi Kisielowi.

    Przeciwnikiem zawierania jakiekolwiek ugody z Chmielnickim był Jeremi Wiśniowiecki, który wciąż uważał, że jest w stanie pokonać Kozaków na polu bitwy. Osamotniony oddział magnata musiał wycofać się w głąb kraju, aby tam oczekiwać na posiłki. Odwrót Wiśniowieckiego był bardzo krwawy i naznaczony wieloma brutalnymi zajściami:
    „28 czerwca Wiśniowiecki wszedł do Pohrebyszcz. Niedługo przedtem dzięki pomocy mieszczan opanowali je powstańcy, wycięli szlachtę i Żydów, ale przed nadejściem księcia uszli z miasta. Wiśniowiecki wszczął śledztwo, kto pomógł powstańcom. Gdy nie usłyszał pewnych informacji, kazał wbić na pal wójta z kilku rajcami i popami. Innych podejrzanych ścinano, odrąbywano im ręce. Tak rozpoczął książę ciąg krwawych represji, kontynuował je w marszu przez Kijowszczyznę, Bracławszczyznę i Wołyń”
    (O. Górka, „»Ogniem i mieczem« a rzeczywistość historyczna”, s. 242).

    Pod koniec lipca wojska Wiśniowieckiego odniosły wspaniałe zwycięstwo pod Konstantynowem. Atakowane przez Maksyma Krzywonosa i jego sześciotysięczną armię kozacką miasto było bronione przez kilka dni przez polskie oddziały. W międzyczasie okazało się, że niektórzy z mieszkańców Konstantynowa pomagają ludziom Krzywonosa, za co Wiśniowiecki zastosował zasadę odpowiedzialności zbiorowej i skazał na śmierć czterystu mieszczan. Oddziałom księcia udało się pokonać Krzywonosa, który stracił około piętnastu tysięcy ludzi (szeregi kozackie powiększały się regularnie za sprawą posiłków). Natomiast według szacunków Wiśniowiecki stracił jedynie trzystu żołnierzy. Mimo to książę wycofał się na Zachów do miejscowości Kolczyn, pozostawiając Konstantynów Krzywonosowi. Bitwa ta nie miała większego znaczenia strategicznego, jednak miała wielki wymiar symboliczny.

    Przekonane o pokojowych intencjach Chmielnickiego nowe władze polskie były wielce zaskoczone, kiedy przywódca Kozaków oznajmił, że nie ma zamiaru zawierać żadnych paktów. Nowo powstała armia polska zmierzyła się we wrześniu z oddziałami zdrajcy na pograniczu Podola i Wołynia pod Piławcami. Bitwa ta przeszła do historii jako jedna z najdotkliwszych porażek oręża polskiego. Nowi dowódcy wojsk królewskich: Władysław Zasławski-Ostrogski, Mikołaj Ostroróg i Aleksander Koniecpolski wykazali się niedołężnością i niefrasobliwością w prowadzeniu działań bitewnych.

    Przyczyną klęski wydawał się brak zdecydowanego przywództwa, a także tchórzostwo szlachty oraz fakt, iż większość żołnierzy stanowili najemnicy. Oddziały polskie zostały rozbite przez wojska Chmielnickiego i sprzymierzonego z nim Tatara Krym Gijera, które po triumfie wyruszyły w głąb Rzeczypospolitej i dotarły pod potężne twierdze: Lwów i Zamość.

    W oblężeniu Lwowa zmarł Krzywonos, jednak jego oddziałom udało się zdobyć historyczną twierdzę. Wojska Chmielnickiego znęcały się nad jeńcami, dlatego też wielu mieszkańców miasta skapitulowało. Trudna sytuacja zmusiła władze Lwowa do zapłacenia wysokiego okupu, dzięki czemu Kozacy i Tatarzy odstąpili od oblężenia po niemal miesiącu.

    Z początkiem listopada wojska Chmielnickiego oblegały Zamość, ówcześnie najnowocześniejszą twierdzę we Wschodniej Europie. Po oblężeniu trwającym siedemnaście dni obrońcy Zamościa zgodziły się na wypłacenie okupu.

    Chmielnicki zdawał sobie sprawę, że nie będzie w stanie maszerować dalej na Zachód od Zamościa, ponieważ zbliżała się zima, a jego ludzie byli wyczerpani. Dlatego też Kozacy zaczęli wycofywać się do Kijowa. Nastał wówczas zimowy rozejm przełomu lat 1648-1649. Wówczas Chmielnicki zdał sobie sprawę, że powstanie, które wywołał, przybrało postać wojny religijno-narodowościowej. Przywódca kozacki zaczął snuć powołania całkiem nowego państwa – Królestwa Ruskiego, zupełnie niezależnego od Rzeczypospolitej. Podczas spotkań z posłami nowego króla Polski Jana Kazimierza, Chmielnicki prowadził rozmowy o utworzeniu federacji, chociaż jednocześnie rozważał możliwość utworzenia państwa niezależnego.

    Wybór Jana Kazimierza na króla Rzeczypospolitej oznaczał zwycięstwo frakcji pokojowej wobec Kozaków, reprezentowanej przez Ossolińskiego i Kisiela. W lutym 1649 r. posłowie polscy złożyli wizytę Chmielnickiemu, podczas której wręczyli mu królewski sztandar i buławę, jednocześnie ogłaszając go hetmanem zaporoskim. Jednakże poselstwo nie osiągnęło żadnego celu. Chmielnicki nie był skory do kompromisu. Wówczas stało się jasne, że porozumienie nie będzie możliwe i spór będzie trzeba rozstrzygnąć na polu bitwy.
    Po zakończeniu zimy wojna rozgorzała na nowo. Po oblężeniu twierdzy Zbaraż przez Tatarów i Kozaków zawarto porozumienie pomiędzy Janem Kazimierzem a Chmielnickim. W myśl paktu zwiększono rejestr wojsk zaporoskich do czterdziestu tysięcy, a także wydzielono województwo kozackie, bracławskie i czernichowskie dla Kozaków. Po zawarciu porozumienia na niemal rok zapanował pokój. Jednak w lutym 1651 r. wojska Stefana Czernieckiego uderzyły na kozacki oddział pułkownika Nieczaja. Działania doprowadziły do wielkiej bitwy, która zakończyła okres powstania Chmielnickiego. W czerwcu pod Beresteczkiem klęskę poniosły wielkie armie kozackie i tatarskie. Zwycięstwo Polski umożliwiło zajęcie Kijowa przez Janusza Radziwiłła, a także podpisanie nowego porozumienia z Chmielnickim na dużo lepszych dla królestwa warunkach.

    Za datę ostatecznie kończącą powstanie Chmielnickiego uważa się początek 1654 r., kiedy przywódca Kozaków zawarł w Perejasławiu unię z Rosjanami, w myśl której przyłączono lewobrzeżną Ukrainę do Rosji. Wówczas także Rada Kozaków dostała się pod panowanie cara. Wkrótce, realizując postanowienia Unii, Rosja zaatakowała Rzeczpospolitą. Jednak po przegranej bitwie pod Jezierną w 1655 r. Chmielnicki został zmuszony do uznania formalnej zwierzchności Rzeczypospolitej nad Ukrainą.

    O ile wydarzenia historyczne zostały dość dobrze odzwierciedlone przez Sienkiewicza w „Ogniu i mieczem”, to najwięcej zastrzeżeń można mieć do opisanych w powieści postaci historycznych. Pisze o tym Górka:
    „Niejednego na przykład czytelnika Trylogii serce na pewno zaboli, gdy się dowie o stwierdzonym fakcie historycznym, że główny bohater Sienkiewiczowski, Skrzetuski, znany z wielu źródeł i bitew, który rzeczywiście wraz ze swoimi sługami Rusinami wydostał się ze Zbaraża i pierwszy przyniósł królowi oraz wojskom odsieczy wieści do Toporowa, był Rusinem, schizmatykiem, towarzyszem chorągwi kozackiej i Firleja, nie zaś porucznikiem ciężkiej chorągwi Wiśniowieckiego. Wróg zaś jego Iwan Teodorowicz Bohun, zwany Fedoreńką, rzeczywista sława kozacza Ukrainy, w roku 1648/9 starszawy jegomość, mający dorosłego syna, był nie Kazkiem „chłopem”, nie mającym prawa podnieść oczy na kniaziównę, lecz szlachcicem, synem dzierżawcy, pisującym dyplomatyczne listy do Lanckorońskiego”.
    Po wielu latach i badaniach historycznych udowodniono, iż profesor Górka mylił się co do Skrzetuskiego. Pierwowzór Jana, czyli obecny w bitwie pod Zbarażem Mikołaj Skrzetuski, pochodził z Wielkopolski.

    Z historycznego punktu widzenia rażącym błędem „Ogniem i mieczem” jest przypisywanie zbyt wielkich zasług polskiej szlachcie i jeździe konnej. W rzeczywistości to piechota stanowiła wówczas o sile polskiego wojska. Równie wielką moc rażenia miała polska artyleria. Nie jest to wielkim przewinieniem Sienkiewicza, jednak za sprawą Trylogii wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, kto był wówczas prawdziwym bohaterem. Historycy atakują do dziś Trylogię, ponieważ „schowana w archiwach i bibliotekach przeszłość polska tych lat woła, wobec zniekształcenia przez »Ogniem i mieczem« polskiego odczuwania ówczesnych wypadków i ludzi – o sprawiedliwość!” (O. Górka, „»Ogniem i mieczem« a rzeczywistość historyczna, s. 42).

    Najwięcej zastrzeżeń historyków budzi gloryfikowanie przez Sienkiewicza postaci Jeremiego Wiśniowieckiego:
    „Jego wyidealizowanie, jego wyolbrzymienie w mityczną niemal postać to najsilniejsze oddalenie się od prawdy historycznej. Był przecież Jeremi jednym z tych królewiąt, na których ciąży wina katastrofy kozackiej”
    (J. Kleiner, „»Ogniem i mieczem« Henryka Sienkiewicza”, s. 479). Poza tytułem kniazia, Wiśniowiecki nie miał prawa nazywać się hetmanem wielkim koronnym ani księciem. W rzeczywistości także nie płynęła w nim polska krew, ale ruska, włoska i rumuńska. Mieszanka ta powodowała, że wyróżniał się na tle polskich magnatów. Jego naczelnymi cechami były pazerność i tchórzostwo. Wiśniowieckiego uważano za jednego z najbardziej podstępnych ludzi w Rzeczypospolitej, który otwarcie groził królowi zbrodnią. Widział on swoją wielką szansę w powstaniu Chmielnickiego. Kiedy na polach bitewnych śmierć ponieśli Potocki i Koniecpolski, a wkrótce po nich zmarł Władysław IV, Wiśniowiecki był przekonany, że nowy król mianuje go hetmanem koronnym. Uważa się, że właśnie dlatego dowodzone przez Jeremiego oddziały nie interweniowały pod Korsuniem.

    „Ogniem i mieczem” jako powieść pisana „ku pokrzepieniu serc”


    Jeden z najznamienitszych teoretyków polskiej literatury Kazimierz Wyka uważał, że:
    „Trylogia w swoim bezkrytycznym uznaniu dla przeszłości i dla najzwyklejszych cech polskiego charakteru narodowego posiada znamiona dzieła wybitnie kompensacyjnego, przez swoją przesadę nastawionego na pewne lecznictwo kompleksów psychosocjalnych”
    (K. Wyka, „Sprawa Sienkiewicza”, [w:] S. Tarnowski, „Trylogia Henryka Sienkiewicza”, s. 444). Spoglądając na kondycję ówczesnego społeczeństwa polskiego, niewolonego przez zaborców, nie trudno domyślić się, że ukazujące się cyklicznie fragmenty cyklu powieści historycznych Sienkiewicza odbijały się wielkim echem. Nagle naród, który spędzał większość czasu na narzekaniu na beznadzieję swojej sytuacji, a także rozpamiętywaniu klęsk niedawnych zrywów niepodległościowych, otrzymał dzieło opiewające największe sukcesy rycerstwa Rzeczypospolitej. Ukazujące się w „Słowie” kolejne fragmenty „Ogniem i mieczem” okazały się ogromnym sukcesem i przyniosły zamierzony efekt. Wspomniany przed momentem Kazimierz Wyka pisał:
    „Na kompleks małej wartości ówczesnego społeczeństwa polskiego odpowiedzią było pobudzenie do życia kompleksu buńczucznej pewności siebie”
    (K. Wyka, „Sprawa Sienkiewicza”, s. 445). Reakcja społeczeństwa z czasem zaczęła przerastać najśmielsze oczekiwania wybitnego powieściopisarza.

    Sienkiewicz nigdy nie ukrywał, że jego celem nie jest dokładne odzwierciedlenie wydarzeń historycznych, lecz stworzenie utworu, który „pokrzepi serca” Polaków, znudzonych już hasłami pozytywizmu, które nie przyniosły wielu rezultatów. Nie wszystkim to się jednak podobało, o czym pisze Tomasz Jodełka:
    „Wielu krytyków drażnił lub śmieszył cel napisania Trylogii «dla pokrzepienia serc», a tymczasem w ostatnich latach wielki pisarz amerykański, William Faulkner, uznał to za najbardziej istotny cel pisarstwa”
    („Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki”, oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962). Jednak to nie dla krytyków literackich, a dla czytelników tworzył Sienkiewicz. Szybko okazało się, że „Ogniem i mieczem” otworzyło cykl trzech najbardziej poczytnych powieści w dziejach polskiej literaturze.

    O tym, że dzieło w najlepszy możliwy sposób stanowiło odpowiedź na zapotrzebowanie społeczne świadczy fakt, iż powstawało ono niejako na zamówienie czytelników. Warto zwrócić uwagę, iż Sienkiewicz publikował kolejne fragmenty „Ogniem i mieczem” codziennie na łamach „Słowa”, czasem, pisząc kolejne odcinki na dzień przed drukiem! Wielki wkład w ostateczny kształt dzieła mieli czytelnicy, którzy niesłychanie mocno zaangażowali się w proces powstawania powieści, kierując bezpośrednio do autora swoje uwagi, pochwały i sugestie. W ten sposób, niejako interaktywnie, Sienkiewicz wsłuchując się w głos społeczeństwa, stworzył dzieło, którego zadaniem było nie tylko chwilowe podniesienie czytelników na duchu, ale wręcz wyleczenie ich narodowych kompleksów.

    Opisując losy dzielnego Skrzetuskiego, pięknej Heleny, zabawnego Zagłoby, mężnego Podbipięty czy walecznego Wołodyjowskiego, Sienkiewicz pokazywał społeczeństwu, że „Polak potrafi”. W piękny sposób pisarz podkreślał wszystkie nasze narodowe zalety: odwagę, waleczność, zawziętość, a także poczucie humoru. Ukazał także mniej chwalebne: pieniactwo, awanturnictwo, małostkowość, jednak obdarzył w nie postaci, które wyraźnie przegrywają z grupą głównych bohaterów.

    Sienkiewicz udowodnił, że literatura może odgrywać ogromną rolę w życiu społecznym. Otóż za sprawą Trylogii udało mu się diametralnie zmienić nastrój panujący w narodzie, czego nie był w stanie dokonać żaden działacz polityczny. Nagle okazało się, że rycerskie ideały, miłość do ojczyzny, a także wielka przygoda są w stanie przemówić do wyobraźni Polaków, którzy wolą czytać o sobie dobre, a nie złe rzeczy. Bezsprzecznie udało się Sienkiewiczowi natchnąć społeczeństwo nowym duchem, a efekty tego wydarzenia są obecne w nas do dziś.

    Gatunek literacki, narracja, język, budowa i kompozycja „Ogniem i mieczem”


    Najczęściej „Ogniem i mieczem”, jak i pozostałe części Trylogii, zalicza się do gatunku powieści historycznej. Podstawowymi jej wyznacznikami są:
  • umieszczenie świata przedstawionego w mniej lub bardziej odległej przeszłości, licząc od chwili powstania utworu,

  • dążenie do respektowania prawdy historycznej,

  • zestawienie postaci historycznych i fikcyjnych przeżywających przygody prawdopodobne w danych realiach historycznych.

  • Z założeń tych jasno wynika, że fabuła oraz bohaterowie takiej powieści nie muszą dokładnie odzwierciedlać prawdy historycznej, a jedynie się na niej opierać. Sam Henryk Sienkiewicz usiłował wielokrotnie tłumaczyć to krytykom, którzy zarzucali mu fałszowanie historii:
    „Zdarza się zapewne, że powieść historyczna przekręca wypadki lub nawet zmyśla je; zdarza się, że to czyni i historia. Wówczas i pierwsza i druga będą kłamstwem. Ale mówią, że powieść przekręcać i zmyślać musi. Dlaczego? Bo jeśli tego nie uczyni, to będzie historią; więc albo historia albo powieść (…)”.
    (H. Sienkiewicz, „O powieści historycznej”, [w:] S. Tarnowski, „Trylogia”…, s. 240).

    W „Ogniem i mieczem” często mamy do czynienia z zabiegiem mieszania się wydarzeń autentycznych z sytuacjami fikcyjnymi. Podobnie sytuacja ma się do postaci historycznych, które wchodzą w różnego rodzaju relacje z bohaterami wymyślonymi przez autora. Przykładem tego może być związek Skrzetuskiego z Heleną. Sienkiewicz zastosował również zabieg „dopisywania” życiorysów postaciom autentycznym. Warto tu zwrócić uwagę na Skrzetuskiego, o którym pisarz wiedział tylko tyle, że walczył pod Zbarażem i przedostał się obleganej przez Tatarów i Kozaków fortecy, by wręczyć królowi Janowi Kazimierzowi II listy od Jeremiego Wiśniowieckiego.

    Krytyka literacka o „Ogniem i mieczem”


    „Sienkiewicz zasługuje na tytuł znakomitego pisarza i najzupełniej wart jest rozgłosu, jaki pozyskał. Gdyby Sienkiewicz wziął na temat swoich pism, a lepiej – swoich sonat czy koncertów, nie tylko wojnę kozacką, ale nawet kawałek cegły, jeszcze wywołałby wrażenie i był rozchwytywany”
    – Bolesław Prus w recenzji „Ogniem i mieczem” z 1884 roku opublikowanej w 30. numerze pisma „Kraj”.

    „Czytelnik, którego do Trylogii przykuwała i przykuwa nadal baśniowa niezwykłość wydarzeń, więcej miał w tym słuszności niż historycy literatury prawiący do znudzenia o ideologicznych wartościach Sienkiewicza. W ten świat baśni autonomicznej przechodzi Trylogia tym szybciej, im bardziej Polska rzeczywista oddala się od ziem, na których rozgrywała się akcja”
    - Kazimierz Wyka w artykule „Sprawa Sienkiewicza”, opublikowanym w 6. numerze „Twórczości” z 1946 roku.

    „Dzieło artyzmu i – fałszywe arcydzieło albo wręcz szmira, powieść zgodna z prawdą historyczną i odwrócony obraz wydarzeń dziejowych – tak różnych ocen nie doczekał się żaden inny utwór w literaturze polskiej. Od pierwszych recenzji aż po dzień dzisiejszy uczeni i pisarze zajmują diametralnie różne postawy wobec Trylogii. Żadne inne dzieło nie roznamiętniało tak dyskutantów, żadne nie wywołało tak sprzecznych opinii. Gdy zaczynały zbyt głośno brzmieć głosy pochwalne, zrywał się zaraz gwałtowny sprzeciw, obciążano Trylogię najcięższymi zarzutami. Nigdy nie doszło do zgodnego chóru uznania jak np. w przypadku Krzyżaków. Ale postacie z Krzyżaków nie stały się tak bliskie czytelnikom, jak Zagłoba czy mały rycerz, jak Kmicice i Basia Wołodyjowski (…)„I nie tylko uroda tego cyklu zafascynowała kilka już pokoleń. Pasjonują również problemy Trylogii. Tradycja, status prawny, prawo do wolności, wierność przysiędze i motywy zdrady, miłość i nienawiść, szlachetność i znikczemnienie, okrucieństwo wojny i wyzwalanie przez nią bohaterstwa jednostek oraz całych społeczeństw – te sprawy nie przestały nurtować”.
    - Tomasz Jodełka we Wstępie do opracowania „Trylogii Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” (Warszawa 1962).

    „Powiedziano, nie pomnę już gdzie, że Ogniem i mieczem to nie powieść, lecz szereg obrazów (…) W tych obrazach jest natura jako tło, barwy dziejowe jako koloryt, ludzie jako działacze, wypadki jako motywy kompozycji (…) mimo słabo pulsującego w opowiadaniu Sienkiewicza tętna powieściowego, przykuwa ono do siebie bogactwem i rozmaitością obrazów, żywotnością historycznego pierwiastku i tą dziwnie spokojną epicką powagą, która wśród ruin, zgliszczów i widoków zniszczenia nie przestaje być przedmiotową, choć ani na chwile nie jest obojętną. Jest to jakby przemawiający do nas głos historii, tym wymowniejszy, że odzywa się językiem, który zdaje się być wskrzeszonym duchem mowy ówczesnej, tym godniejszy posłuchania, im zawzięciej dziś najemne skrzeczenie zagłuszyć by go pragnęły”
    - Władysław Bogusławski w rozdziale „Ogniem i mieczem – powieść Henryka Sienkiewicza”, umieszczonym w opracowaniu „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” (Warszawa 1962).

    „Sienkiewicz poruszył w swojej powieści najważniejsze zagadnienia, tyczące się życia narodu naszego i życia ludzkości. Odwieczna kwestia socjalna, walka wściekła ubogich i ciemnych z bogatymi i oświeconymi, poznaczyła krwią wszystkie kartki księgi”
    - Wojciech Dzieduszycki w artykule „O powieści Henryka Sienkiewicza Ogniem i mieczem”, zawartym w dziele „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” )oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

    „Bądźmy wdzięczni Sienkiewiczowi za jedno, jak za drugie arcydzieło; i dziękujmy Bogu, że nam w tak podłych i strasznych czasach dał takiego czarodzieja!”
    - Julian Klaczko w rozdziale „Różne piękności Ogniem i mieczem i Potopu” („Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

    „Autor Ogniem i mieczem ukazał pierwszy, najważniejszy etap powstania kozackiego od A do Z, czyli od ucieczki Chmielnickiego na Sicz po Beresteczko. Towarzyszył wojownikom, odmalował obraz zmagań militarnych, ale o innych sprawach napisał całkiem ogólnie. Koncentrował uwagę na wielkich wydarzeniach lub wojennych przygodach bohaterów powieści. Potrafił jednak z dobrego epizodu uczynić homerycką scenę, a w razie potrzeby (jak pod Machówką) z dwóch całkiem odmiennych źródeł wybierać jedno, dla swej koncepcji bardziej korzystne (…) wskutek tego czytelnik otrzymuje świadomie jednostronny obraz wydarzeń z lat 1648-49”
    - Marceli Kosman w opracowaniu „Ogniem i mieczem. Prawda i legendy”, wydanym w Poznaniu w 1999 roku.

    „Ogniem i mieczem stało się wydarzeniem w życiu zgnębionego terrorem zaborców narodu polskiego. Takiego utworu społeczeństwo oczekiwało w latach ciemnej nocy Apuchtinowskiej w Warszawie i szalejącego bezprawia w zaborze pruskim. Zanim ukazały się pierwsze odcinki tej powieści, wytworzyła się specyficzna atmosfera wokół…samego zamiaru! Oto świadectwo Stanisława Tarnowskiego: Naraz rozchodzi się głos, że ten autor szkiców i obrazków pisze powieść dużą, w dwóch lub może więcej tomach, powieść historyczną: treść wzięta z dziejów XVII wieku, z wojen Chmielnickiego podobno. Ciekawość, niepewność, niedowierzanie…(…)
    Niechętni i zazdrośni wiedzieli z góry, że przedsięwzięcie udać się nie może; życzliwi pragnęli gorąco, żeby się udało, ale nie wiedzieli, czy się uda.
    Wśród oburzonej, nieledwie naprężonej ciekawości zaczęła powieść wychodzić. (…) Zaczęło się powodzenie tej książki, powodzenie, jakiego w naszych czasach nikt nie widział”
    - Józef Bohdan Zaleski w tekście „Wrażenia poety romantycznego z lektury Ogniem i mieczem” („Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

    „Że Ogniem i mieczem jest utworem bardzo pięknym, o tym nie ma dwóch zdań, Różnica między sądami, jakie słyszałem i czytałem, polega raczej na tym, że jedni w powieści Sienkiewicza widzą skończone arcydzieło, którym zachwycać się będą najpóźniejsze wieki, inni przyznają mu wartość tylko czasową, jedni stawiają je na równi z chlebem i żelazem, które zawsze są potrzebne ludzkości i zawsze znajdują nabywców, drudzy twierdzą, że powieść ta a wartość modnej tkaniny, lecz jutro ustąpi innym artykułom sezonowym”
    - Bolesław Prus w artykule „Ogniem i mieczem – powieść z dawnych lat Henryka Sienkiewicza”, opublikowanym w dziele „Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” (oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962).

    „Wielkość, tragizm, logika, konieczność straszliwych zapasów wojennych jasne są w toku całej powieści. Już rozdziały początkowe nie tylko mieszczą zapowiedzi nadciągającej burzy i budzą jej oczekiwanie, ale narzucają przekonanie o jej nieuchronności. Mniejsza o to, czy zupełnie zgodnie z prawdą dziejową przedstawione zostały stosunki Polski i Kozaczyzny. Czytelnik bez jakichkolwiek specjalnych komentarzy ze strony autora czuje i rozumie, że między tymi dwiema zbiorowościami jest przepaść, że muszą się one zetrzeć, że muszą się niszczyć wzajemnie. Daje Sienkiewicz odczuć niepowstrzymaną siłę lawiny dziejowej, porywającej masy ludzkiej, silniejszej od siły jednostek. Doprowadza do tego, że wszystkie fazy śledzi się z najwyższym napięciem zaciekawienia i odczucia, że realną staje się i wielkość, i straszliwość wojny”
    - Juliusz Kleiner w rozdziale „Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza” („Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962”.

    „Wszystko to zbliża powieść do dawnych poematów o fenomenalnych czynach i przygodach rycerskich, a niekiedy do legend i baśni. Walczący z chmarą tatarską Podbipięta urasta do baśniowego wielkoluda, a umiera jak męczennik z Żywotów świętych. Helena wśród Kurcewiczów wygląda jak baśniowa sierota piękna w rozbójniczym gnieździe; zupełnie baśniowe jest jej ukrycie w chacie czarownicy pod strażą potwornego karła.
    Ogniem i mieczem jest wielką powieścią historyczną, ale jest także – wspaniałą baśnią dla dorosłych”
    - Juliusz Kleiner w rozdziale „Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza” („Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia. Szkice. Polemiki” oprac. T. Jodełka, Warszawa 1962”.

    Adaptacje filmowe „Ogniem i mieczem”


    Co ciekawe pierwszą ekranizacją powieści Henryka Sienkiewicza był film produkcji włoskiej z 1963 roku pod tytułem „Col ferro e col fuoco”. Wyreżyserowany przez Fernando Cerchio film przeszedł raczej bez echa przez sale kinowe, lecz warto zwrócić na niego uwagę. Szczególnie na rolę Bohuna, którego zagrał niezwykle popularny wówczas amerykański aktor John Drew Barrymore (ojciec popularnej obecnie aktorki Drew Barrymore). Natomiast w postać Jana Skrzetuskiego (jego nazwisko w filmie było wymawiane „Ketusky”) wcielił się Francuz Pierre Brice, który zapisał się w świadomości milionów widzów jako indiański wódz Winnetou (odgrywał tę rolę w aż trzynastu filmach). Obraz włoskiego reżysera odbiegał nieco od pierwowzoru Sienkiewicza, co było spowodowane głównie podporządkowanie całej akcji wątkowi miłosnemu. Z drugiej strony obraz mógł imponować hollywoodzkim rozmachem, co jednak wiązało się ze spłyceniem fabuły.

    Zdecydowanie bardziej znaną jest adaptacja „Ogniem i mieczem” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Filmowiec, który w latach 1969 i 1974 zrealizował pozostałe części Trylogii, długo musiał czekać na okazję zekranizowania ostatniej (czynił to w odwrotnej kolejności, zaczął od „Pana Wołodyjowskiego”, następnie zrealizował „Potop”, a dopiero na koniec pozostawił „Ogniem i mieczem”). Jerzy Hoffman często podkreślał, że jako dziecko w takiej właśnie kolejności zapoznawał się z dziełami Sienkiewicza, dlatego w tej kolejności nakręcił swoje filmy. Zarówno „Pan Wołodyjowski”, jak i „Potop”, a zwłaszcza ten drugi, były bardzo dobrze przyjęte przez krytykę i obsypane nagrodami. „Ogniem i mieczem” obejrzało aż siedem milionów widzów, jednak ten wspaniały wynik nie przełożył się na statuetki Orłów (tylko dwie).

    W filmie pojawiają się aktorzy, którzy brali udział w realizacji dwóch poprzednich części filmowej Trylogii. Przede wszystkim należy tu wymienić Daniela Olbrychskiego, czyli Azję z „Pana Wołodyjowskiego”, Kmicica z „Potopu” i Tuhaj beja z „Ogniem i mieczem”. W filmie z 1999 roku pojawiają się także Leszek Teleszyński jako ksiądz Muchowiecki, który wcielił się także w Bogusława Radziwiłła w „Potopie”, Stefan Schmidt jako wachmistrz Skrzetuskiego, który pojawił się także w „Potopie” jako Tyzenhaus. Na ekranie można było także zobaczyć Gustawa Lutkiewicza jako Barabasza, którego widzowie mogli pamiętać jako Luśnię z „Pana Wołodyjowskiego”.

    Jednak uwaga odbiorców skupiała się głównie na trójce głównych bohaterów. Dzielnego Jana zagrał Michał Żebrowski, Bohuna Rosjanin Aleksandr Domogarow, a Helenę Izabella Scorupco. Zwłaszcza ta ostatnia rola była szeroko komentowana, nie zawsze pozytywnie. Gra aktorska była bardzo mocną stroną filmu Hoffmana. Warto wymienić tu aktorów drugoplanowych: Wiktora Zborowskiego (Podbipięta), Zbigniewa Zamachowskiego (Wołodyjowski), Krzysztofa Kowalewskiego (Zagłoba), Andrzeja Seweryna (Wiśniowiecki), Wojciecha Malajkata (Rzędzian), Macieja Kozłowskiego (Krzywonos), Gustawa Holoubka (Kisiel), Marka Kondrata (Jan Kazimierz), Ewę Wiśniewską (kniahini). Dużym atutem filmu jest także głos Zbigniewa Zapasiewicza, który jest lektorem.

    „Ogniem i mieczem” realizowane było w takich lokalizacjach jak skansen w Sierpcu, Biskupin czy poligon w Biedrusku pod Poznaniem, a także w Krakowie, Lublinie i Wilanowie. Warto także zwrócić uwagę na fakt, iż niektóre z lokacji zostały „poprawione” za sprawą efektów komputerowych, co jest rzadkością w polskim kinie.

    Film Hoffmana miał wielką szansę na zostanie polskim kandydatem do Oscara. Jednakże w tym samym roku Andrzej Wajda zrealizował „Pana Tadeusza”, gdzie główną rolę zagrał także Michał Żebrowski. Z uwagi na fakt, iż Akademia postanowiła przyznać Wajdzie statuetkę za całokształt twórczości, zdecydowano, iż to właśnie jego film stanie w szranki o nagrodę za najlepszy film obcojęzyczny, a nie „Ogniem i mieczem”.

    cytaty


    „Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”
    – złowróżbne prognozy na rok 1647.

    „Popędzili naprzód we trzech, a za nimi Wołoch sokolniczy z obręczą, który utkwiwszy oczy w ptaki krzyczał z całych sił, zachęcając raroga do walki. Dzielny ptak zmusił już tymczasem stado do podniesienia się w górę, potem sam wzbił się jak błyskawica jeszcze wyżej i zawisł nad nim. Żurawie zbiły się w jeden ogromny wir szumiący jak burza skrzydłami. Groźne wrzaski napełniały powietrze. Ptaki powyciągały szyje, powytykały ku górze dzioby jak włócznie i czekały ataku. Raróg tymczasem krążył nad nimi. To zniżał się, to podnosił, jak gdyby wahał się runąć na dół, gdzie na pierś jego czekało sto ostrych dziobów. Jego białe pióra, oświecone słońcem, błyszczały jak samo słońce na pogodnym błękicie nieba. Nagle, zamiast rzucić się na stado, pomknął jak strzała w dal i wkrótce zniknął za kępami drzew i oczeretów”
    pogoń bohaterów za stadem żurawi.

    „(…) na tak wielki fawor zarobić długą i wierną służbą pragnę i o to tylko proszę, abyś mnie imć panna przyjąć na ową służbę raczyła (…) – Ledwiem cię ujrzał, jużem o sobie zgoła zapomniał i widzę, że wolnemu dotąd żołnierzowi chyba w niewolnika zmienić się przyjdzie, ale taka widać wola boża. Afekt jest jako strzała, która niespodzianie pierś przeszywa, i oto czuję jej grot, choć wczoraj sam bym nie wierzył, gdyby mi kto powiadał (…) Czas o tym najlepiej waćpannę przekona, a szczerości choćby zaraz nie tylko w słowach, ale i w obliczu dopatrzyć się możesz”
    wyznanie miłości Jana Helenie.

    „Oni ją chcą dać Bohunowi, by ją wziął i poniósł jako wilk jagnię, a ich w Rozłogach zostawił – bo Rozłogi jej, nie ich, po kniaziu Wasylu. On też Bohun to uczynić gotów, bo po komyszach więcej ma złota i srebra niżeli piasku w Rozłogach, ale ona ma go w nienawiści od pory, jak przy niej człowieka czekanem rozszczepił. Krew padła między nich i nienawiść wyrosła. Bóg jest jeden!”
    sługa Kurcewiczów o przyrzeczeniu ręki Heleny Bohunowi.

    „(…) poczęły zrywać się jakieś szumy, jakoby zwiastuny burzy bliskiej; jakieś dziwne wieści przelatywały od sioła do sioła, od futoru do futoru, na kształt owych roślin, które jesienią wiatr po stepach żenie, a które lud perekotypolem zowie. W miastach szeptano sobie o jakiejś wielkiej wojnie, lubo nikt nie wiedział, kto i przeciwko komu ma wojować. Coś zapowiadało się wszelako. Twarze ludzkie stały się niespokojne”
    zapanowanie na Ukrainie złowieszczego nastroju przed wojną.

    „Wbiegłszy zdyszana i kraśna jak wiśnia, tchu prawie złapać nie mogła i tylko oczy śmiały się jej szczęściem i weselem. Skrzetuski skoczył jej ręce całować, a gdy kniahini dyskretnie wyszła, całował i usta, bo był człowiek porywczy. Ona też nie broniła się bardzo, czując, że niemoc opanowywa ją ze zbytku szczęścia i radości”
    powitanie Jana i Heleny po kilkutygodniowym niewidzeniu.

    „Dymy, spędzone ruchem masy ciał, rozproszyły się nagle i odsłoniły oczom dwie czajki namiestnika pokryte czarniawym tłumem Tatarów, niby dwa trupy końskie rozdzierane przez stada wilków. Tłum ten parł, kotłował się, wył, wspinał, zdawał się walczyć sam z sobą i ginął. Kilkunastu semenów dawało jeszcze odpór, a pod masztem stał pan Skrzetuski, z zakrwawioną twarzą, ze strzałą utkwioną aż po brzechwę w lewym ramieniu, i bronił się z wściekłością. Postać jego wydawała się olbrzymią wśród otaczającego go tłumu, szabla migotała jak błyskawica. Uderzeniom odpowiadały jęki i wycie”
    opis walki polsko- kozackiej.



    Mapa serwisu: